środa, 30 listopada 2016

Prolog "Kieszonkowa wróżka"

Chłopiec i dziewczynka biegną przez pole w kierunku wielkiego domu. Wiatr mierzwi ich włosy a słońce dodatkowo rozjaśnia uśmiechnięte twarze. Z daleka wyglądają jak dwie małe myszki przemykające przez trawę. Złocistowłosa potyka się i uderza twarzą w ziemię.
-       Auć!
-       Wszystko dobrze? – chłopiec pomaga jej wstać i z troską spogląda na zdarte kolano.
-       Tak, tak – dziewczynka otrzepawszy sukienkę biegnie dalej – Jean, Jean! Chodź szybko!
-       Uważaj! Znowu się potkniesz!
-       Spokojnie!
Dobiegają do domku i widzą resztę dzieciaków na podwórku. Dziewczynka od razu wpada w wir rozmów. Wszyscy do niej biegną, zwabieni jej wesołym głosem. Jean przygląda się z uśmiechem całej scenie. Nagle czuje uderzenie w plecy.
-      Na co patrzysz? Kochasz Sally? – szatyn rumieni się natychmiastowo.
-       Co… co?
-       Kochasz! – mały blondynek odwraca się w stronę innych dzieciaków – Jean kocha Sally! Jean kocha Sally!
-       Ja... – chłopiec nie może przekrzyczeć wrzawy, która wybuchła wśród gromadki. Zauważa widzi wbitą w niego parę piwnych oczu. Uśmiecha się z zażenowaniem i drapie po karku. Sally także się szczerzy.
-       Sally, lubisz Jean’a? Lubisz? Lubisz? – gromadka wokół dziewczynki zacieśnia się. Jej oczy śmieją się kiedy wypowiada słowo:
-       Tak.

Przed domem stoi ciężarówka. Zza drzwi wyjeżdżają coraz to kolejne pudła pełne książek, ubrań i innych rzeczy. Robotnicy pakują wszystko do tira i wracają się po kolejną porcję przedmiotów.
W oknie domu obok stoi Sally. Przygląda się zdziwiona scenie za szkłem. Co się dzieje? Nagle zauważa małego szatyna. Stoi obok ciężarówki i wlepia wzrok w wynoszone z domu pudła. Wygląda na… smutnego? Złocistowłosa nie rozumie co się dzieje. Jean odwraca się, zawołany przez mamę do samochodu. Jego wzrok przesuwa się na budynek obok i pada na dziewczynkę. Jest to dosłownie ułamek sekundy, ponieważ chłopiec od razu odwraca się i pędem rusza w stronę rodziców.
Podjazd pod domem pustoszeje.

-       Mamo, ja chcę do Jean’a! – krzyczy Sally skacząc po kanapie. Mama patrzy na nią smutnym wzrokiem.
-       Ale kochanie…
-       Nie widziałam go cały tydzień! W szkole mówią, że wyjechał. Kiedy wróci?
-       Nie wiem kochanie… on wyjechał bardzo daleko.
-       Gdzie?
-       Jest taki kraj jak Brazylia. Bardzo ładny i zielony. Teraz tam jest Jean. – mama podnosi dziewczynkę i zaczyna ją kołysać. Kiedyś był to sposób na rozluźnienie Sally, lecz ta tylko wlepia wzrok w ścianę.
-       On nie wróci?
-       Wróci kochanie. Za rok, może za dwa albo dłużej ale na pewno wróci!
-       Nie chcę czekać rok lub dwa! Czemu on wyjechał?! Ja chcę, żeby on wrócił!
Dziewczynka łkając wybiega z pokoju.

Dzieci wchodzą na stołówkę. Siadają przy stole i patrzą smutno na puste miejsca. Dziewczynki nie ma już w szkole od tygodnia, a chłopiec zniknął.
Nagle drzwi stołówki otwierają się. Stoi w nich blondynka. Wszyscy podbiegają do niej i zaczynają wypytywać. „Wszystko w porządku? Jak się czujesz?”
-       Zostawcie mnie – wszyscy milkną zatkani tą reakcją. Patrzą na nich wściekłe, piwne oczy.
Oddala się do najdalszego kąta stołówki i usiadłszy przy stole zaczyna spokojnie pochłaniać jedzenie. Wszyscy przyglądają się ze zdezorientowanymi twarzami. Nagle dziewczynka odwraca się gwałtownie, a na dźwięk jej ostrego głosu przerażone dzieciaki odskakują.

-       Idźcie sobie!


Miłego czytania :)

niedziela, 27 listopada 2016

Opis książki: Kieszonkowa wróżka

Wyobraź sobie, że żyjesz sobie spokojnym życiem w małej wiosce Bowling Green w Wirginii. Masz przyjaciółkę, jedną, po co ci więcej, masz kochającą mamę i tatę. Wydaje się, że nic się nie może stać. Tak właśnie myślała Sally, aż pewnego dnia, na wyjeździe integracyjnym dzieje się coś dziwnego. Coś, co wywala jej życie do góry nogami.
Z niewyjaśnionych przyczyn dziewczyna kurczy się do rozmiaru około 10ciu centymetrów, wyrastają jej skrzydła i zyskuje pewną dziwną umiejętność. Jej ostatnią deską ratunku zostaje jej przyjaciel z dzieciństwa Jean.

Czy dziewczynie uda się wrócić do swojej normalnej postaci?

Powrót

Hej,

dawno mnie tu nie było... ciekawa jestem, czy ktokolwiek jeszcze tu wchodzi i wgl czy ktoś mnie pamięta.
Przepraszam, że "List z drugiego końca świata" urwałam tak nagle. Szczerze było to tak dawno, że nawet nie pamiętam, czemu to zrobiłam.
Nie jest tak, że przestałam pisać. Przeniosłam się na wattpada i tam stworzyłam 10 innych opowiadań. Żadnego nie skończyłam. Dziś postanawiam wrócić tu, z moją nową książką. Tym razem nie jest to żadne głupie fanfiction. Nie nie, to już nie dla mnie. Teraz piszę normalną, własną książkę, z całkowicie własnymi postaciami.

Opis dodam niedługo, prolog też.

Zapraszam!

czwartek, 25 czerwca 2015

"List z drugiego końca świata" Rozdział 5

- Di.oś co się stało? - Chan podszedł do Kyungsoo i spojrzał mu przez ramię - Aigooo jak zawsze przewrażliwiony... Ale jak chciałeś czytać to czytaj.
D.O lekko dławiąc się łzami zaczął:
- „Hyung, tak jak myślałam. Byłam głupia. Tylko sobie nadziei narobiłam. Heh to było niemożliwe, żebyście czytali moje listy. Wiecie, że prawie podałabym wam mój adres?"
- Że co? Jak ona... - Chen patrzył wściekły na kopertę
- To nie jej wina. To my powinniśmy bardziej uważać. Gdyby SM nie zamknęłoby nas na ten miesiąc moglibyśmy potwierdzić jej przeczucie... a tak przez naszą głupotę nie ma nic 
Sehun miał ochotę teraz podejść do ściany i zacząć walić w nią głową, w stylu Zgredka z Harrego Pottera. Zresztą nie tylko on był wściekły na siebie. Prawie całe EXO siedziało ze skrzywionymi twarzami. Jedynie Lay patrzył na wszystkich z politowaniem:
- Ale wy jesteście głupi - wszyscy podnieśli głowy zaskoczeni - to przecież wina SM. Są dla nas za surowi. Mogli by trochę przystopować.
- I co z tego? Nawet jeśli to właśnie zmarnowaliśmy szansę na powiedzenia jej, że czytamy jej listy!
- Nie prawda! Dalej możemy jej wszystko przekazać. Wystarczy się wziąć za siebie i skupić.
- „W szkole jest coraz gorzej. Mój strój do W-Fu znalazłam cały mokry w sedesie. Biedna ławka, gdyby miała nogi, pewnie mogła by dojść do męskiej w całkowitej ciemności. Wczoraj dowiedziałam się sporo rzeczy. Ludzie są głupi prawda? Pamiętacie tego dziwnego chłopaka? Tak naprawdę jego planem było po prostu pogrążenie mnie. Ktoś robił nam zdjęcia, które wyglądały bardzo dwuznacznie. No i wiecie, kto uwierzy zwykłej, szarej i nudnej chłopczycy? Nawet jeśli miałabym jakieś dowody na moją niewinność i tak wszyscy wolą popularnego chłopaka. Ale to jeszcze nic. Chłopcy i to co myślą ludzie mnie nie obchodzi. Jest coś co wstrząsnęło mną o wiele bardziej. Chłopak był tylko nasionkiem problemu. Od niego zaczęła się cała seria zdarzeń, jednak to nie on je wszystkie zaplanował. Więc kto to był? Tak, właśnie tak. Kasia. Ta przemiła, przesłodka i współczująca Kasia.”
- O mój borze… - Xiu spojrzał smutno na kopertę – Czemu ta Kasia jest taka okropna?
- Pewnie po prostu jest głupia. Nie lubi Jago dlatego, że się urodziła. Często tak by… - Kyungsoo już chciał rozpocząć swój wywód ale po raz kolejny oberwał czymś w głowę
- Błąd. D.O czy ty nie umiesz czytać? Napisała wyraźnie, że to przez chłopaka. Sprawa zwykłej zazdrości! – Baek pokręcił głową zdegustowany.
- Aishhh cicho. „To wszystko jest takie idiotyczne ale jak mocno boli… Muszę wytrzymać do końca szkoły. Jeszcze tyko sześć miesięcy. Widziałam wasze nowe MV. Uwielbiam tą piosenkę! MV też całkiem, całkiem. Chociaż, uważam, że SM powinno zmienić stylistę. Wyglądaliście troszkę… pedalsko.”
- Też tak uważam… - stwierdził Chen – Szczególnie ten różowiutki sweterek Sehunni…
- Nie nazywaj mnie tak i ten sweterek nie był taki zły – naburmuszył się Sehun – Nie napisała kto konkretnie!
- Ok czytam dalej – D.O skupiony patrzył na kartkę – „Musicie być strasznie zmęczeni całą pracą. SM jest wkurzające. Wygląda to tak, jakby robili wszystko dla hajsu… Jak wy z nimi wytrzymujecie? Podziwiam… Ostatnio byłam na wolontariacie w domu dziecka. Wiecie, że spotkałam tam dziewczynkę, która was uwielbia? Uczyłam ją grać na gitarze, ale kiedy poprosiła mnie o „First Snow” byłam bezradna. Jak wy gracie tą piosenkę? W Internecie ktoś nakręcił samouczek ale nie jest on zbyt czytelny… Ogólnie wasze piosenki są trudne na gitarę, prawda? Teraz muszę już lecieć. Pa Hyung!”
- Pa Jago… - mruknął Suho a wszyscy spojrzeli na niego krzywo – No co? Przeczytał to tak realistycznie, że czułem jakby była obok…
- Nasza mała dziewczynka Soo – zaśmiał się Chan a wszyscy pozostali mu zawtórowali. „Mała dziewczynka” spłonęła rumieńcem co wywołało jeszcze gwałtowniejszy atak śmiechu.
                  - Dobra my tu śmichy hihy a Jago dalej myśli o nas jak o kimś obcym! – powiedział Baek zdecydowanym głosem kiedy już trochę się uspokoili.
- Co tym razem możemy wykorzystać? –
Nachylili się nad listem i jeszcze raz go przeczytali. Nic im nie przychodziło do głowy.
- Może… nie nie…
- Ej w sumie… nic
- Dobra czekajcie przyniosę tu też listę ofert do naszego własnego wglądu. I tak musimy wybrać coś przed czwartkiem – powiedział Kai podnosząc się z miejsca.
                  Wrócił trzymając kilka kartek. Położył je na stole i zaczęli się przyglądać. Po pięciu minutach patrzenia Sehun wstał gwałtownie i rzucił poduszką
- Cholera! Tu nic nie ma!
- Bądź cierpliwy… na pewno coś znajdziemy
Kolejne pięć minut patrzenia. Suho wstał i poszedł krzątać się w kuchni. Kai wyszedł pobiegać. Każdy znalazł sobie jakieś zajęcie a przy kartkach zostali tylko Xiumin i Lay.
                  Sehun przyglądał się jak lider pichci coś w kuchence
- Hyung, co to jest?
- To ten gross o którym pisała Jagoda. Znalazłem przepis i wygląda pysznie.
- No głodny jestem. Pachnie przeeeeepysznie.
                  Nagle do kuchni wbiegł Kai
- Luhan Hyung i Kris Hyung przyjadą za miesiąc nas odwiedzić!!!!!
- Naprawdę?!
- Tak właśnie dzwonili! Omo ale się cieszę!
- Czemu dopiero za miesiąc…
- Nie martw się przynajmniej zostają na dwa tygodni będą z nami na listach.
- Ale super poznają Jago!
                  Falę ekscytacji przerwał nagły krzyk Xiumina:
- MAMY TO.

                  Chłopak wskazywał palcem na napis „Wolontariat w Szpitalu dziecięcym”. Wszyscy kiwali głowami z podziwem tylko Kai miał dość niepewną minę:
- Co to ma do Jago?
- Aishhh Kai! Czemu jesteś taki głupi? – wszyscy westchnęli zrezygnowani – Pojedziemy na wolontariat i zrobimy dzieciakom lekcje gitary! Będziemy promować zespół, uczyć Jago, przekazywać jej, że wiemy o listach i jeszcze się dobrze bawić! Co nie? – Xiuminowi aż oczy zaświeciły.
- Nie wiem jaka będzie dobra zabawa w okiełznywaniu tych głupich bachorów… - skrzywił się Baek.
- No naprawdę, Baek oszczędź nam tego gadania!

                  Termin wolontariatu wyznaczono na następny tydzień. Oczywiście chłopcom, zachwyconym nowym pomysłem, czas dłużył się niemiłosiernie. W końcu jednak nadszedł ten upragniony dzień i EXO z uśmiechami na twarzach wsiedli do autokaru. Tylko Baek miał bardzo krzywą minę
- Hyung, co się stało?
- Dzieci… jedziemy do tych okropnych bachorów.
- Już to mówiłeś, odpuść sobie bo się powtarzasz – Chanyeol patrzył wyczekująco na kierowcę – Jedziemy?
                  Więc pojechali. Znaleźli się pod ogromnym budynkiem. Szpital był w trakcie remontu. Połowę bloku zasłaniały rusztowania, za to druga połowa była już idealnie odmalowana na biało. Tylko ramy okienne miały orzechowy odcień. Do środka wchodziło się przez nowoczesne drzwi obrotowe.
Chłopcy dotarli niebieskim korytarzem do dużego pomieszczenia w którym czekały już na nich dzieciaki. Nawet Baekhyun uśmiechnął się na widok tych uchachanych buzi wpatrzonych w nich jak w niezwykłe zjawiska.
- Cześć wszystkim! Jesteśmy EXO i dziś poprowadzimy dla was lekcje gitary! Cieszycie się prawda? – Xiu był urodzoną opiekunką. Ponieważ sprzęt był rozstawiony trzeba było tylko zacząć. Najpierw nauczyli dzieci podstawowych chwytów, a ta które umiały lub radziły sobie lepiej zaczęli uczyć „First Snow”. Wszystko szło idealnie. Nagle do Laya podbiegła mała dziewczynka.
- Oppa, dlaczego uczycie nas tej piosenki?

- Ponieważ… - w tym momencie, Layowi odebrało mowę.


~~~~~~~~~~~~

Przepraszam za długą niobecność :( I najgorsze jest to, że wyjeżdżam do miejsca bez internetu na trzy tygodnie... Jak wrócę mam nadzieję na mnóstwo motywujących komentarzy! 

niedziela, 7 czerwca 2015

"List z drugiego końca świata" Rozdział 4 (Ło luju już tak daleko xd)


                  Wszystko szło idealnie. Na początku, jak zawsze trochę potańczyli, powygłupiali się a potem na reszcie przyszedł ten moment.
- Słyszałem, że chcieliście coś dziś dodać do naszego show. Co chcecie nam powiedzieć?
- Właśnie tak – Suho podniósł się z krzesła i zaczął opowiadać – Jest pewna bliska nam osoba na tym świecie. Zawsze była szczęśliwa i radosna, lecz ostatnio straciła swój humor i energię. Dziś są jej urodziny. Chcieliśmy jej życzyć, aby znowu była szczęśliwa i nie przejmowała się innymi
- I żeby się więcej uśmiechała – dodał Chanyeol
- Tak, uśmie…
- Żeby dalej była taka energiczna – rzucił Xiumin
- Właśnie…
- Aby tańczyła coraz lepiej! – Uśmiechnął się Kai
- Tań…
- Żeby była szczęśliwa – stwierdził Chen
- To już by…
- Niech będzie sobą – Baekhyun przekrzywił zawadiacko głowę
- Poddaję się, już nic nie mówię – Suho opadł zrezygnowany na krzesło a zamiast niego podniósł się Sehun:
- Skoro Suho Hyung nie chce to ja powiem.
Na twarzy chłopaka zakwitł uśmiech tak piękny, jak jeszcze nikt nie widział. Wszyscy patrzyli z rozdziawionymi ustami na maknae, który tak promienny kontynuował:
- Dziś, żeby poprawić ci humor zaśpiewamy specjalną piosenkę o zoo!
                  Więc zaczęli. Była to piosenka dla dzieci opowiadająca o różnych zwierzątkach w zoo. Każdy bardzo wczuwał się w rolę swojego stworzenia więc wyglądało to bardzo komicznie. Szczególnie kiedy Sehun zaczął wrzeszczeć jak małpa, śpiewający w tym czasie D.O ledwo mógł utrzymać czysty głos i nie roześmiać się. Wszystko skończyło się sukcesem. Kiedy prowadzący zapytał ich, kim jest ta szczególna osoba uśmiechnęli się:
- Nasz mały „hyung”
                  Powrót do domu jednak popsuł im humory. Zaczęli się zastanawiać, czy Jagoda tym razem odczyta dobrze wiadomość? Czy w końcu zrozumie, że czytają wszystkie jej listy?
- Aishhhh… Nie mogę!!! – Sehun krzyknął tak głośno, że Kai odskoczył gwałtownie od niego chwytając się za głowę
- Ał!!! Moje ucho!
- Ał moja noga…! – Baekhyun popatrzył wściekły na Kaia, który siedział na jego kolanie – Patrz gdzie upadasz! Naprawdę jak można być takim nieuważnym! Grrr mógłbyś czasem trochę pomyśleć! – w oczach Kaia pojawiły się łzy i gdyby nie to, że siedzieli w samochodzie bardzo szybko by zwiał.
- I w ogóle ogarnijcie się wszyscy! Zobaczymy jak będzie a na razie będziemy dobrej myśli. Chyba aż taka głupia nie jest…

                  Cała Korea huczy od plotek. Kim jest ta tajemnicza, specjalna dla całego EXO osoba? Czy to dziewczyna? Skoro hyung to niemożliwe… Ale co jeśli jednak. Powstają artykuły „Tajemniczy przyjaciel czy przyjaciółka?”, „Specjalna osoba dla całego EXO – czy można wierzyć iż to mężczyzna?”. SM stara się blokować wszystkie skandale, lecz nie jest to proste. Ludzka wyobraźnia nie zna granic.

                  - Cholera! – Sehun chodził wściekły po salonie – Jak mogli!
- To trochę nasza wina… mogliśmy bardziej uważać przy tym wszystkim – Suho patrzył ponuro na zespół – Możemy tylko czekać.
- Jak mogli nas odciąć od całego kontaktu z fanami! Na miesiąc! Nie dowiemy się czy Jago w końcu zrozumiała, że czytamy jej listy czy nie! Czemu oni tego nie rozumieją! – Baek znowu rozpoczął swój monolog narzekacza. Pozostali po prostu wgapiali się beznamiętnie w podłogę. W końcu odezwał się podłamany Xiumin:
- Czemu ja nigdy nie mam racji?
- Hyung – Kai popatrzył słodko – po prostu jesteś idiotą. – wszyscy się roześmiali a Kai oberwał poduszką. Chwila radości była jednak tylko malutką iskierką. Zaraz na ich twarze powróciło przygnębienie.
- Idę sprzątnąć kuchnię
- Suho hyung, – Xiumin spojrzał na podnoszącego się z fotela chłopaka – zrobisz mi kanapkę z serem?
- Okey…
- A mi podgrzej kiełbaskę.
- Dopsz.
- Ja poproszę…
                  Suho przyjął spokojnie zamówienia i udał się do kuchni, skąd do uszu chłopaków zaczął dobiegać dźwięk naczyń. Wszyscy, prócz Sehuna, odpłynęli do pokoi a maknae założył słuchawki na uszy. Siedział przez chwilę spokojnie a potem podszedł do kuchni:
- Hyung, skończyłeś?
- Twoją kanapkę? Tak masz tutaj. – podał mu talerz
- A był byś tak uprzejmy i zapakował mi to? Idę się przejść.
Suho spojrzał zaniepokojony. Sehun raczej miał w zwyczaju siedzieć w domy, ciężko go było wyciągnąć na spacer.
- Okey, ale weź okulary, gdyby ktoś cię zauważył. Robi się zimno, więc pamiętaj o czapce i szaliku. Najlepiej załóż…
- Dobrze mamo!– Sehun chwycił pakunek, wybiegł z kuchni, naciągnął buty, czapkę i zapominając o szaliku wyszedł z mieszkania.
                  Szedł ścieżką prowadzącą na pola. Droga wiodła przez wiśniowy lasek, który w kwietniu zachwycał swoim wyglądem wszystkich przechodniów. Teraz, jednak, wydawał się szary i martwy.
„Początek listopada…” pomyślał Sehun. Dostali dopiero trzy listy od Jago, a on już czuł jakby znał ją od zawsze. Dziewczyna, po której można się spodziewać wszystkiego. Dziewczyna, która wydaje się skałą. Dziewczyna delikatna. Dziewczyna zupełnie inna od wszystkich. Wreszcie dziewczyna, która rozumie co on czuje. Jakie inne tajemnice skrywa? Czym go zaskoczy w kolejnym liście? Nie wiedział, lecz czuł, że nie będzie się nudził. W końcu znalazł kogoś dla którego warto występować.
                 
                  Miesiąc minął, ale do przeglądu musieli czekać jeszcze dwa tygodnie. Czekanie wydawało się wiecznością, choć nie nudzili się zbytnio. W końcu wyszedł ich album „Love me Right” więc mieli mnóstwo wywiadów i kilka koncertów. Jak wiadomo jednak, czasu zatrzymać się nie da, więc po długim oczekiwaniu dzień listów w końcu nadszedł. Znalazły się tam już dwa listy.
                  - No czytaj to w końcu! – Sehun patrzył wściekły na Kaia, któremu udało się wyrwać list jego rąk
- No już, już… „Cześć Hyung! To niesamowite, że urodziłam się tego samego dnia co ta Wasza ważna osoba. Nie uwierzycie, ale obie lubimy chodzić do zoo! Nie wiem jak ją, ale mnie ta piosenka zdecydowanie podniosła na duchu. To jak udawaliście zwierzęta wyglądało przekomicznie (nie, nie słodko!)…”
- Naprawdę nie byliśmy słodcy? – zapytał Lay robiąc smutną minę.
- Dla Jagody? Haha oczywiście – Chanyeol roześmiał się – Nie umiem nawet sobie wyobraźć tej dziewczyny mówiącej nam, że jesteśmy słodcy…
- „W końcu tak jak kiedyś mogłam przez chwilę pośmiać się jak idiotka. Ostatnio w szkole pojawiła się jakaś dziwna atmosfera. O ile kiedyś wokół mnie czułam kompletną pustkę, tak teraz, jak tylko wchodzę na korytarz dostaję gęsiej skórki. W szafce znajduję dziwne karteczki. Tylko raz przeczytałam jedną z nich. Ktoś napisał tam „Przebrzydła dziwka”. Stwierdziłam, że nie warto czytać pozostałe. Może ich treść była inna, ale przekaz nie wiele się różnił. Myślę, że może to mieć związek z wydarzeniem z przed tygodnia. Jeden chłopak wyciągnął mnie do parku i znienacka…” – Kai wstrzymał oddech dla nadania dramatyzmu – „POCAŁOWAŁ MNIE”
- COOOOOOO?! – Sehun patrzył z niedowierzaniem na Kaia – CO ZROBIŁ?!
- No pocałował…
- Jak to?! Czemu?!
- Jejku Sehun o co ci chodzi? – Zdziwił się Xiumin
- Jak mógł ją pocałować?! Kto mu dał prawo do tego?!
- Bez przesady… W jej wieku takie rzeczy się zdarzają… - Wszyscy patrzyli rozbawieni na maknae
- No dobra niech czyta co dalej – przerwał w końcu Chen
- „Oczywiście odepchnęłam go od razu. Przeprosił i odprowadził mnie do domu. Wkurzający typek”
- I dobrze! – krzyknął D.O a wszyscy popatrzyli się na niego zaskoczeni. Chłopak spłonął rumieńcem i znowu spłynął do książki.
- „Karteczki nie robiły na mnie żadnego wrażenia, ale ostatnio kiedy weszłam do klasy nie było tam mojej ławki. Nikt oczywiście nie zwracał na mnie uwagi, ale widziałam jak w rogu chichotały dwie dziewczyny. Na szczęście pomogła mi taka miła Kasia. Z nią ostatnio udaje mi się zaprzyjaźnić! Jest taką dobrą osobą. Znalazłyśmy moją ławkę w łazience męskiej. Jak się domyślacie – nie przyjemna sytuacja.”
- Borze czemu się tak stało? Co ona im zrobiła? – Suho patrzył przygnębiony na kartkę
- Wydaje mi się, że musiała im czymś zawinić. Nie jest złą osobą, mogła zrobić to zupełnie nieświadomie – D.O ponownie chciał popisać się swoją wiedzą jednak Baek przerwał jego rozmyślanie
- Yyyy, nie wydaje mi się… Przecież pisze do nas o wszystkim co robi więc… To mało prawdopodobne. Mówiła o tym chłopaku… Może to było z tym związane?
- Może…
- „ Zaczęłam jeździć do szkoły na rowerze. Hej i yolo. Wiecie jakie to świetne uczucie ścigać się z autobusami? Po za tym polubiłam bardzo kanapkę gross”
- Co to jest? – zdziwił się Lay
- Kanapka z kurczakiem, majonezem i innymi dodatkami – wszyscy spojrzeli zdziwieni na Chanyeola –jak można tego nie wiedzieć?
- Najwyraźniej można – Suho popatrzył ponaglająco na Kaia
- „Tak w sumie… to wszystko. Pa hyung! PS. Wiecie, że momentami zaczynam sobie myśleć „Może oni jednak cztają te listy?” Idiotyczne prawda?”
- NIE – stwierdził Sehun a pozostali przytaknęli mu – Dobra to następny czytam…
- Czy mogę teraz ja przeczytać? – przerwał mu nieśmiało D.O
- No ale…
- Tak jasne! – Suho zawsze starał się otworzyć Kyungsoo na ludzi więc nie przepuszczał żadnej okazji – Masz list.

                  D.O wziął kartkę od hyunga, rzucił okiem na słowa i… Rozpłakał się.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję za 416 wyświetleń! Nie mogę uwierzyć nawet jeśli to tak niewiele... Komentujcie :P