Chłopiec i dziewczynka biegną przez pole w kierunku
wielkiego domu. Wiatr mierzwi ich włosy a słońce dodatkowo rozjaśnia
uśmiechnięte twarze. Z daleka wyglądają jak dwie małe myszki przemykające przez
trawę. Złocistowłosa potyka się i uderza twarzą w ziemię.
- Auć!
- Wszystko dobrze? – chłopiec
pomaga jej wstać i z troską spogląda na zdarte kolano.
- Tak, tak – dziewczynka
otrzepawszy sukienkę biegnie dalej – Jean, Jean! Chodź szybko!
- Uważaj! Znowu się potkniesz!
- Spokojnie!
Dobiegają do domku i widzą resztę dzieciaków na podwórku.
Dziewczynka od razu wpada w wir rozmów. Wszyscy do niej biegną, zwabieni jej
wesołym głosem. Jean przygląda się z uśmiechem całej scenie. Nagle czuje
uderzenie w plecy.
- Na co patrzysz? Kochasz
Sally? – szatyn rumieni się natychmiastowo.
- Co… co?
- Kochasz! – mały blondynek
odwraca się w stronę innych dzieciaków – Jean kocha Sally! Jean kocha Sally!
- Ja... – chłopiec nie może
przekrzyczeć wrzawy, która wybuchła wśród gromadki. Zauważa widzi wbitą w niego
parę piwnych oczu. Uśmiecha się z zażenowaniem i drapie po karku. Sally także
się szczerzy.
- Sally, lubisz Jean’a?
Lubisz? Lubisz? – gromadka wokół dziewczynki zacieśnia się. Jej oczy śmieją się
kiedy wypowiada słowo:
- Tak.
Przed domem stoi ciężarówka. Zza drzwi wyjeżdżają coraz
to kolejne pudła pełne książek, ubrań i innych rzeczy. Robotnicy pakują
wszystko do tira i wracają się po kolejną porcję przedmiotów.
W oknie domu obok stoi Sally. Przygląda się zdziwiona
scenie za szkłem. Co się dzieje? Nagle zauważa małego szatyna. Stoi obok
ciężarówki i wlepia wzrok w wynoszone z domu pudła. Wygląda na… smutnego?
Złocistowłosa nie rozumie co się dzieje. Jean odwraca się, zawołany przez mamę
do samochodu. Jego wzrok przesuwa się na budynek obok i pada na dziewczynkę.
Jest to dosłownie ułamek sekundy, ponieważ chłopiec od razu odwraca się i pędem
rusza w stronę rodziców.
Podjazd pod domem pustoszeje.
- Mamo, ja chcę do Jean’a! –
krzyczy Sally skacząc po kanapie. Mama patrzy na nią smutnym wzrokiem.
- Ale kochanie…
- Nie widziałam go cały
tydzień! W szkole mówią, że wyjechał. Kiedy wróci?
- Nie wiem kochanie… on
wyjechał bardzo daleko.
- Gdzie?
- Jest taki kraj jak
Brazylia. Bardzo ładny i zielony. Teraz tam jest Jean. – mama podnosi
dziewczynkę i zaczyna ją kołysać. Kiedyś był to sposób na rozluźnienie Sally,
lecz ta tylko wlepia wzrok w ścianę.
- On nie wróci?
- Wróci kochanie. Za rok,
może za dwa albo dłużej ale na pewno wróci!
- Nie chcę czekać rok lub
dwa! Czemu on wyjechał?! Ja chcę, żeby on wrócił!
Dziewczynka łkając wybiega z pokoju.
Dzieci wchodzą na stołówkę. Siadają przy stole i patrzą
smutno na puste miejsca. Dziewczynki nie ma już w szkole od tygodnia, a
chłopiec zniknął.
Nagle drzwi stołówki otwierają się. Stoi w nich
blondynka. Wszyscy podbiegają do niej i zaczynają wypytywać. „Wszystko w
porządku? Jak się czujesz?”
- Zostawcie mnie – wszyscy
milkną zatkani tą reakcją. Patrzą na nich wściekłe, piwne oczy.
Oddala się do najdalszego kąta stołówki i usiadłszy przy
stole zaczyna spokojnie pochłaniać jedzenie. Wszyscy przyglądają się ze
zdezorientowanymi twarzami. Nagle dziewczynka odwraca się gwałtownie, a na
dźwięk jej ostrego głosu przerażone dzieciaki odskakują.
-
Idźcie sobie!
Miłego czytania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz